wtorek, 1 lipca 2014

Maska kallos silk

Dziś recenzja jedwabnej maski firmy Kallos. Można ją dostać za około 10 zł w drogeriach Hebe. Za taką cenę otrzymujemy 1000 ml produktu, czyli całkiem sporo. Skład niestety nie zachwyca bogactwem, znajdziemy w nim silne konserwanty, śladowe ilości oliwy z oliwek i substancje nawilżająco-emulgujące, silikony. Dla kręconych, wysokoporowatych włosów zdecydowanie zbyt słaba. Nie widać prawie żadnych efektów po jej użyciu poza ułatwionym rozczesywaniem. Włosy nieco puszy, nie dociąża, choć producent nazwą "silk" obiecuje wygładzenie jedwabiem, którego swoją drogą w składzie tej maski nawet nie znajdziemy. Przed kupnem produktów do włosów zwykle sprawdzam, co producent "napakował" do ewentualnej odżywki czy maski, także działanie kallosa na moje włosy wcale nie zaskakiwało. Wiedziałam, że moje włosy oczekują czegoś lepszego, dlatego mieszam 5 czubatych łyżeczek maski z maksymalną ilością oliwy, którą będę mogła w tej masce zawiesić tak, aby uzyskać jednolitą emulsję. Do mikstury dodać można także co nieco skrobi ziemniaczanej, co może pomóc dodatkowo nawilżyć włosy. Ogólnie rzecz biorąc- maska słaba i niewiele może zdziałać na włosach, jednak warta kupna ze względu na stosunek objętości do ceny i możliwość wzbogacenia jej olejkami. Potraktujmy ją jako bazę do naszych olejowych eksperymentów, kallos na pewno ułatwi nam usunięcie nadmiaru oleju z włosów dzięki substancjom emulgującym. Do swojej olejowej mieszaniny wlewam naprawdę sporo oliwy, a nigdy nie zdarzyło mi się przeciążyć włosów olejem. Po takiej miksturze były lekkie jak zawsze, ale też ładniej zebrane w loki.  Polecam lubiącym eksperymenty!
~Apricot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz